Martyna Szkołyk autorka powieści fantasy „Czarna, czarna toń”, którą promowaliśmy wczoraj podczas spotkania autorskiego, to 26-latka, która zdążyła już zostać polonistką, pisarką, copywriterem, technikiem weterynarii, a wkrótce także pszczelarzem.
Ten „multi-potencjał” Pani Martyny, jak sama go określiła, wynika z wielkiej ciekawości świata, chęci poznania różnych dziedzin życia. Czasem to poznanie jest bardzo pobieżne, czasem zaś przeradza się w życiowa pasję. Tak stało się np. z zainteresowaniem przyrodą. Autorka zawsze lubiła kontakt z naturą, z czasem ta sympatia przerodziła się w sposób na życie. Mamy nadzieję, że marzenie pisarki o „o drewnianym domku i kawałku ziemi pod lasem”, a także własnej pasiece wkrótce się spełni.
Indagowana przez prowadzącą spotkanie Jagodę Kurek, Pani Martyna opowiadała o swoich fascynacjach literackich, od tych najwcześniejszych - „Ani z Zielonego Wzgórza”, aż po mistrzów fantasy: Sapkowskiego, Pilipiuka i Maję Lidię Kossakowską zwłaszcza. Rozkochana w powieściach fantasy Pani Martyna pokusiła się o napisanie i wydanie własnej. Czytelnicy bloga „Partyzantka”, znający styl i siłę wyobraźni Pani Martyny, wręcz wymusili na niej opublikowanie debiutanckiej powieści. Autorka zrobiła to metodą self-publishing, tj. nakładem własnym, mamy jednak głębokie przekonanie, że była to trafiona inwestycja! Świadczy o tym duża frekwencja na spotkaniu i entuzjastyczne przyjęcie czytelników. Uczestnicy wczorajszego wieczoru nie szczędzili pochwał młodej autorce, gratulowali „pierwszego literackiego dziecka” i zapewniali, że czekają na następne!
Fragmenty powieści, jak zwykle brawurowo odczytała, Aleksandra Olszewska. Olu, dziękujemy!